poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Naleśniki jak w Manekinie, tylko lepsze, bo moje :)


Jakiś czas temu wraz z Najukochańszym wybraliśmy się po raz pierwszy do słynnego Manekina, który niespełna przed rokiem otworzył filię swojej restauracji również w Warszawie. Opinii wśród znajomych oraz w sieci krąży cała masa, postanowiliśmy zatem zweryfikować je na własnej skórze.

Lokal odwiedziliśmy pewnego popołudnia. przeznaczyliśmy na to 2 godziny, w perspektywie mając inne plany, jednak okazało się, że ten czas pomimo najszczerszych chęci, nie wystarczy. 
W słynnej kolejce przed wejściem (pomimo, że nie była tak długa, jakie zdarzało mi się widzieć z okien tramwaju ) czekaliśmy ponad 40 minut. 

Zajmując stolik od razu chcieliśmy złożyliśmy zamówienie, czasu na podjęcie decyzji mieliśmy aż nadto studiując menu przed wejściem. Jednak pan, który doprowadził nas do stolika nie mógł go przyjąć, musieliśmy czekać na kelnerkę (20 minut). Po przyjęciu zamówienia pani kelnerka uprzedziła nas, że czas oczekiwania na dania to 40 minut, które skrupulatnie odliczaliśmy. Niestety po upływie trzech kwadransów zamówionych naleśników nadal nie otrzymaliśmy. Po zwróceniu uwagi pani kelnerce, która ewidentnie zapomniała o nas, za stół wkroczyły talerze z umiarkowanie ciepłymi daniami. Naleśniki w smaku poprawne, jednak mit Manekina, jaki krąży wśród naszego pokolenia, zachwyty nad smakiem i wielkością porcji sprawił, że oczekiwaliśmy większego ŁaaaŁ. 

Czas nas naglił, więc o rachunek poprosiliśmy w momencie otrzymania zamówienia, by szybko uregulować należność i mknąć dalej, jednak i to okazało się nazbyt wygórowanym oczekiwaniem. 

Pomimo poprawnych naleśników, jakie jedliśmy, obsługa z jaką spotkaliśmy się w lokalu woła o pomstę. Chaotyczna, zapominalska, w dodatku świadczona w żółwim tempie, co przy takim zainteresowaniu i modzie na naleśniki z Manekina nie powinno mieć miejsca. 

Łączny czas wizyty: kolejka 45 min, czekanie na panią kelnerkę 20 min, czekanie na dania 50 min, czekanie na rachunek 20 min, w sumie 2 godziny 15 minut.
Podsumowując - do Manekina na pewno nigdy więcej  (z własnej woli) nie wrócimy.


Nie wrócimy, bo i po co skoro przynajmniej tak samo smaczne dania, a nawet dużo lepsze jesteśmy w stanie przygotować w zaciszu własnej kuchni :)

W pierwszej kolejności przygotowujemy naleśniki, przepis na nie znajdziecie we wpisie "Naleśniki na każdą okazję" z 3. marca 2013 roku.

Kolejnym krokiem jest wybór nadzień. My zrobiliśmy dwa rodzaje.

Nadzienie 1:
  • rukola
  • serek topiony śmietankowy
  • szparagi marynowane
  • suszone pomidory
  • oliwki czarne
  • szynka

Nadzienie 2:
  • ser camembert
  • szpinak (przesmażony z czosnkiem, pieprzem, z dodatkiem sera feta i papryczki chilli)
  • pomidory suszone
  • oliwki czarne
  • łosoś

Na środek naleśnika po kolei nakładamy wszystkie składniki:

1. rukolę, serek topiony, szparagi, oliwki, suszone pomidory, plasterek wędliny


2. szpinak, ser pleśniowy camembert, suszone pomidory, oliwki, plaster łososia


Końce zawijamy do środka wokół nadzienia tak, by z naleśnika uformować prostokąt.

Smażymy na małym ogniu łyżce oleju z obu stron. Polecam przykryć patelnię, wtedy zgromadzone ciepło ogrzeje nadzienie i rozpuści ser, bez obawy o przypalenie naszego naleśnika.


Podajemy ze świeżymi warzywami :)


Smacznego!

7 komentarzy:

Lucy pisze...

WITAM!
Mam na imie Lucyna i chcialam podziekowac za pyszne przepisy.
Obecnie mieszkam w Chicago i chcialabym otworzyc mala gastronomie z nalesnikami, swojskimi nalesnikami.
Mam prosbe jezeli posiadasz jeszcze jakies smaczniutkie przepisy na farsz i moze dobre rady jak to zrobic to prosze o przeslanie informacji na prywatny mail.
Dziekuje_:)

ewcia1989 pisze...

Ciągle narzeka się na obsługę w lokalu, a może czas ponarzekać na klientów? Ile razy zostawiła Pani napiwek większy niż przysłowiowe 10 %? Ponieważ 10% powinno się zostawiać do KAŻDEGO rachunku a powyżej za miłą obsługę :) Założę się, że o tym pewnie Pani nie wiedziała. Bo najlepiej narzekać na obsługę, która pracuje ok 12-16 godzin przezparę dni pod rząd. Ale czy to wazne?

Anonimowy pisze...

10% do każdego rachunku? To chyba żart, za niemiłą obsługę i letnie dania to powinni napoje dołożyć gratis...
Ja tam daję, kiedy jestem zadowolona z jedzenia i obsługi, i tylko wtedy.
Co do Manekina - polecam wybrać się do Bydgoszczy: bywa, że nie ma wolnego stolika, ale obsługa bardzo sympatyczna. :)

Anonimowy pisze...

Lubię tę restaurację i choć czas oczekiwania w dni powszednie, po,16 bywa długi, z lokalu nie zrezygnuję. Napiwek to sprawa dobrowolna, nie ma obowiązku go dawać.

Unknown pisze...

Chyba ci się coś pojebało z tymi napiwkami! Jak robotę masz za ciężką to ją zmień. Pół godziny oczekiwania na naleśnika to jest jakaś psychoza.

Bryk pisze...

Taaa co jeszcze..?najlepiej zeby placili setkami i oplacili 2 pensie..

Smakosz pisze...

Kolejki i tłumy w Manekinie to chleb powszedni, bo mają smacznie i niedrogo i każdy raczej o tym wie, więc albo jest przygotowany na oczekiwanie na stolik, albo przychodzi w mniej zatłoczonych godzinach....a obsługa tam zawsze ma ręce pełne roboty i mimo to na Gdańskiego Manekina nie narzekam i zawsze chętnie wracam :)